Moje pierwsze wrażenia (TP - GC)
Moderator: Moderatorzy
Wybaczcie za odgrzanie starego kotleta, ale nie chce zakładać nowego tematu tylko po to żeby podzielić się wrażeniami po ponad 30 godzinnym obcowaniu z TP na systemie Wii. W końcu po tylu miesiącach mogę założyć posta w oparciu o Zelde. Nie czytałem innych postów tylko tego nad moim (ten Mastera bo hitexa to akurat rzutem oka dało się przeczytać).
Do rzeczy!!!
Gra jest prosta, ale nie banalna, chodź bywały zacięcia to jednak były one zdecydowanie rzadziej. Chociaż może jest to związane z tym że jestem starym wyjadaczem zeld z n64 oraz to że jestem dużo starszy niż gdy pierwszy raz radziłem sobie z ocariną. Myślenie jednak nie boli.
Sterowanie jest fajne ale wynika z samej egzystencji wiilotów. Bo tak naprawde prawdziwej Zeldy na Wii jeszcze nie ma. TP wydano na Gamecuba czyli konsole obecnie retro. Z tego samego powodu nie będe rozwodził się nad grafiką, wdoczny jest efekt rozmycia, ogólnie jest ładna z czego najlepiej wypadł efekt wody.
Teraz o samym gameplayu. Ta gierka jest rozległa, ale myśle że nad Ocarina troszeczke dłużej należy przysiedzieć.
O ile poziomy w Ocarina of Time stawały się coraz większe o tyle w TP robią się coraz to mniejsze. Chociaż nie powiem że domek w górach ma swój osobliwy klimacik który mi się spodobał.
Powierzchnia pola Hyrule i ogólnej krainy to chyba to co na pewno przewyższa Ocarine.
TP niestety posiada sporo przedmiotów nie specjalnie przydających się poza miejscem gdzie dany przedmiot zebraliśmy.
Najbardziej nieprzydatną jest proca, oczywiście po uzyskaniu łuku. Nie mam pojęcia ile razy wy użyliście jej ale mnie do wyliczenia wystarczą palce u dłoni (ew. dwóch dłoniach). Potem spinner czy jak on się nazywa, chociaż nerwy mi puszczały przy używaniu go w Arbiter Grounds (wale z głowy nazwe), to jednak później przydatny tylko w odpowiednich miejscach. Potem ta magiczna pała ze świątyni czasu, (zaje*** że użyli tej samej muzyki co w OoT), poza murami mieliśmy tylko jeden quest w którym musieliśmy ja użyć. Ostatnia sprawa która mnie totalnie zabiła to gwizdek (czy co to tam jest) na konia. Może to niebył by taki zły pomysł gdybyśmy go odebrali gdzieś najdalej w połowie fabuły a nie przy jej zmierzchu, gdy oprócz konia możemy swobodnie korzystać z formy wilka a co za tym idzie teleportacji.
Jednak co do walki z Ganondorfem to jestem poprostu w siódmym niebie. Ten aspekt jako jedyny dla mnie przebija wszystkie pozostałe tytuły. Pokonałem go z dzwięku płynącego z mojego telewizora bo było późno już po 22. Kilka dni później przeszedłem go jeszcze raz w systemie dziwiękowym "surround". (podłączone do kina domowego więc dźwięk bombarduje cię w środku). I musze powiedzieć że tak epickiej walki to dawno nie widziałem. Wkrótce jeszcze raz będe go przechodził, tak bardzo mi się spodobał.
Aha jeszcze jedno przy okazji dzwięku. Zabije tego kto wymyślił wycie wilka w formie muzyki i to na umowe zlecenie. Sąsiedzi myśleli że ja tu psa morduje i chcieli do animalsów dzwonić. Fajnie że coś takiego wymślili bo jest to co prawda oryginalne ale praktycznie domownicy przy tym nie usiedzą. Kolejny niestety fakt to że po zebraniu wszystkich umiejętności wyć ponownie nie możemy. Nie to co w przypadku ocariny, można było próbować gliniarza z bevery hils odegrać.
Wybacznie fani TP ale jednak pozostane wierny sentencji OoT królowa Zeld. TP jest fantastyczna ale na mistrza to mi jednak troche brakuje.
Do rzeczy!!!
Gra jest prosta, ale nie banalna, chodź bywały zacięcia to jednak były one zdecydowanie rzadziej. Chociaż może jest to związane z tym że jestem starym wyjadaczem zeld z n64 oraz to że jestem dużo starszy niż gdy pierwszy raz radziłem sobie z ocariną. Myślenie jednak nie boli.
Sterowanie jest fajne ale wynika z samej egzystencji wiilotów. Bo tak naprawde prawdziwej Zeldy na Wii jeszcze nie ma. TP wydano na Gamecuba czyli konsole obecnie retro. Z tego samego powodu nie będe rozwodził się nad grafiką, wdoczny jest efekt rozmycia, ogólnie jest ładna z czego najlepiej wypadł efekt wody.
Teraz o samym gameplayu. Ta gierka jest rozległa, ale myśle że nad Ocarina troszeczke dłużej należy przysiedzieć.
O ile poziomy w Ocarina of Time stawały się coraz większe o tyle w TP robią się coraz to mniejsze. Chociaż nie powiem że domek w górach ma swój osobliwy klimacik który mi się spodobał.
Powierzchnia pola Hyrule i ogólnej krainy to chyba to co na pewno przewyższa Ocarine.
TP niestety posiada sporo przedmiotów nie specjalnie przydających się poza miejscem gdzie dany przedmiot zebraliśmy.
Najbardziej nieprzydatną jest proca, oczywiście po uzyskaniu łuku. Nie mam pojęcia ile razy wy użyliście jej ale mnie do wyliczenia wystarczą palce u dłoni (ew. dwóch dłoniach). Potem spinner czy jak on się nazywa, chociaż nerwy mi puszczały przy używaniu go w Arbiter Grounds (wale z głowy nazwe), to jednak później przydatny tylko w odpowiednich miejscach. Potem ta magiczna pała ze świątyni czasu, (zaje*** że użyli tej samej muzyki co w OoT), poza murami mieliśmy tylko jeden quest w którym musieliśmy ja użyć. Ostatnia sprawa która mnie totalnie zabiła to gwizdek (czy co to tam jest) na konia. Może to niebył by taki zły pomysł gdybyśmy go odebrali gdzieś najdalej w połowie fabuły a nie przy jej zmierzchu, gdy oprócz konia możemy swobodnie korzystać z formy wilka a co za tym idzie teleportacji.
Jednak co do walki z Ganondorfem to jestem poprostu w siódmym niebie. Ten aspekt jako jedyny dla mnie przebija wszystkie pozostałe tytuły. Pokonałem go z dzwięku płynącego z mojego telewizora bo było późno już po 22. Kilka dni później przeszedłem go jeszcze raz w systemie dziwiękowym "surround". (podłączone do kina domowego więc dźwięk bombarduje cię w środku). I musze powiedzieć że tak epickiej walki to dawno nie widziałem. Wkrótce jeszcze raz będe go przechodził, tak bardzo mi się spodobał.
Aha jeszcze jedno przy okazji dzwięku. Zabije tego kto wymyślił wycie wilka w formie muzyki i to na umowe zlecenie. Sąsiedzi myśleli że ja tu psa morduje i chcieli do animalsów dzwonić. Fajnie że coś takiego wymślili bo jest to co prawda oryginalne ale praktycznie domownicy przy tym nie usiedzą. Kolejny niestety fakt to że po zebraniu wszystkich umiejętności wyć ponownie nie możemy. Nie to co w przypadku ocariny, można było próbować gliniarza z bevery hils odegrać.
Wybacznie fani TP ale jednak pozostane wierny sentencji OoT królowa Zeld. TP jest fantastyczna ale na mistrza to mi jednak troche brakuje.
Redaktor www.retroage.net
Solki na nintendo64 www.n64solki.yoyo.pl
Galeria biletowa www.bileterka.yoyo.pl
Solki na nintendo64 www.n64solki.yoyo.pl
Galeria biletowa www.bileterka.yoyo.pl
Zgadzam się ze wszystkim. Bardzo mnie zabolało, że przedmioty zdobyte w świątyniach przydawały się tylko tam. Walka z naszym kochanym Ganonciem była boska (miła i przyjemna atmosfera )
Możemy powiedzieć że TP jak na dzisiejsze czasy jest super ale OoT na tamte czasy była niesamowita. OoT ma to coś czego niestety mi zabrakło w TP
Możemy powiedzieć że TP jak na dzisiejsze czasy jest super ale OoT na tamte czasy była niesamowita. OoT ma to coś czego niestety mi zabrakło w TP
- Deedlith_Anthy
- Szlachetny Hylianin
- Posty: 868
- Rejestracja: 23 listopada 06, 21:18
- Lokalizacja: Silent Hill.
Wlasnie zaczelam grac, jestem przed Goronami, po od-zmierzchowaniu Kakariko Village.
Gra jest fajna, stanowi hold dla Okaryny,ale i wprowadza wlasne, fajne patenty.
Design postaci bardziej wykrecony i patologiczny niz w Masce Majora...Ooccoo (czy jak to sie pisze, wybaczcie blad ewentualny) i jej "dziecko" powalaja, nie mowiac juz o ptaszku-sprzedawcy..
(Pierwsza smierc zaliczylam, kiedy mnie on zadziobal za nieplacenie...LOL normalnie, smierc w tej Zeldzie ukazana jest identyko jak w Shadow of the Colossus, [od ktorego mam wrazenie troche czerpie...chocby ta kamienna lokacja w intro nawiazujacego rowniez do OoT] taka patetyczna i smutna muzyczka w tle...a tu przyczyna zgonu: zadziobanie przez wredne chuchro ;D Co za zalosna smierc)
Ten szaman z Kakariko tez jest niezly, myslalam, ze to brzydka kobieta ;D
Ilia nie jest o dziwo denerwujaca, przypomina mi moja mame z zachowania, a wygladu Irme z W.I.T.C.H. I tak ma dziwne proporcje twarzy, ale wlasciwie wszyscy w Ordon sa jacys tacy...brzydcy i przerysowani.Moze tylko Collin jako tako wyglada, ma takie smutne oczki.
Kolorystyka Ordon kojarzy mi sie silnie z Fable, ktory tez sporo od Zeldy zrzynal...Powiedzialabym wrecz, ze to taka Xboxowo-Pecetowa Zelda z wieksza wolnoscia wyboru(niewiele, ale jednak).
Link i Zelda wygladaja przepieknie. Chociaz to.
Gameplay jak zwykle trzyma poziom.Szkoda, ze nowe utwory muzyczne rozczarowuja i wogole ich nie slychac, tzn sa, ale jakby ich nie bylo.
Jedynie stare, dobre utwory brzmia cudownie.
Fajnie, ze wykorzystali motyw z zamku (LttP) w scenie z Zelda i Twili.
Bede grac dalej.
Moze mojego serca ta Zelda nie wzruszyla narazie, ale trzyma ona poziom...
Caly jej problem jest taki, ze za mocno stara sie byc druga Okaryna. Owszem, to mile i fajne, ale wlasnie przez to nie stanie sie tym, czym jest i byla Okaryna- niesamowitym, swiezym i jedynym w swoim rodzaju dzielem.
Gra jest fajna, stanowi hold dla Okaryny,ale i wprowadza wlasne, fajne patenty.
Design postaci bardziej wykrecony i patologiczny niz w Masce Majora...Ooccoo (czy jak to sie pisze, wybaczcie blad ewentualny) i jej "dziecko" powalaja, nie mowiac juz o ptaszku-sprzedawcy..
(Pierwsza smierc zaliczylam, kiedy mnie on zadziobal za nieplacenie...LOL normalnie, smierc w tej Zeldzie ukazana jest identyko jak w Shadow of the Colossus, [od ktorego mam wrazenie troche czerpie...chocby ta kamienna lokacja w intro nawiazujacego rowniez do OoT] taka patetyczna i smutna muzyczka w tle...a tu przyczyna zgonu: zadziobanie przez wredne chuchro ;D Co za zalosna smierc)
Ten szaman z Kakariko tez jest niezly, myslalam, ze to brzydka kobieta ;D
Ilia nie jest o dziwo denerwujaca, przypomina mi moja mame z zachowania, a wygladu Irme z W.I.T.C.H. I tak ma dziwne proporcje twarzy, ale wlasciwie wszyscy w Ordon sa jacys tacy...brzydcy i przerysowani.Moze tylko Collin jako tako wyglada, ma takie smutne oczki.
Kolorystyka Ordon kojarzy mi sie silnie z Fable, ktory tez sporo od Zeldy zrzynal...Powiedzialabym wrecz, ze to taka Xboxowo-Pecetowa Zelda z wieksza wolnoscia wyboru(niewiele, ale jednak).
Link i Zelda wygladaja przepieknie. Chociaz to.
Gameplay jak zwykle trzyma poziom.Szkoda, ze nowe utwory muzyczne rozczarowuja i wogole ich nie slychac, tzn sa, ale jakby ich nie bylo.
Jedynie stare, dobre utwory brzmia cudownie.
Fajnie, ze wykorzystali motyw z zamku (LttP) w scenie z Zelda i Twili.
Bede grac dalej.
Moze mojego serca ta Zelda nie wzruszyla narazie, ale trzyma ona poziom...
Caly jej problem jest taki, ze za mocno stara sie byc druga Okaryna. Owszem, to mile i fajne, ale wlasnie przez to nie stanie sie tym, czym jest i byla Okaryna- niesamowitym, swiezym i jedynym w swoim rodzaju dzielem.
Co prawda, odnośnie wrażeń z gry wypowiadałem się już w osobnym artykule (TP18+), ale chciałbym odnieść się do opinii zawartych na forum.
Wiele osób uważało, że TP jest jak na dzisiejsze czasy... za długa. Wśród hardcore'owych fanów może brzmieć dziwnie, ale prawda jest taka, że nowoczesne RPG przechodzi się w ciągu 25h. Innymi słowy, wszyscy spodziewali się gry dużo bardziej intensywnej, a nie "rozwleczonego tasiemca". Jak dla mnie TP było o połowę za krótkie (zwłaszcza ze względu na cliffhanger pod koniec, człowiek który zostawia takie zakończenie gry powinien być skazany przez siły mundurowe UNICEF za łamanie praw dziecka >.<), ale musimy pamiętać o tym, że Nintendo robi gry nie tylko dla fanboyów, ale także dla zwykłego szarego zjadacza chleba, dla którego długość Minish Capa jest w sam raz.
I znowu zgodzę się... i nie zgodzę. Tutaj odzywają się inni gracze, którzy bronią liniowości gry z temperamentem godnym lepszej sprawy. Dla sporej części fanów gra niebezpiecznie oddala się od pierwowzoru i zbliża się do Oblinviono-podobnego gameplaya. Jak długo nie ucierpi na tym narracja gry, jak dla mnie sprawa jest w porządku, ale w momencie kiedy zacznie się z Zeldy wycieczka krajoznawcza po Hyrule... no cóż, nie byłbym przekonany do tego.
Jeżeli chodzi o walkę, spodziewałem się czegoś innego. Minish Cap, poza tym że był bajecznie prosty miał całkiem ciężką walkę z ostatnim bossem. Przyznam się szczerze, że potrzebowałem paru podejść żeby go skasować i analogii do tego rozwiązania oczekiwałem po TP. Niestety tutaj całość była prosta, łącznie z walką. Choć epicka, wspaniała, klimatyczna i przepełniona czystą fajnością... kończyła się po czterech minutach. Poczucie braku satysfakcji wzmaga jeszcze fakt, że Ganondorf w Wind Wakerze był... jakiś taki fajniejszy. Może nieco mniej mroczny, ale miał charakter, klimatyczne teksty
"The wind...
it is...
blowing"
Moim zdaniem za bardzo się trzymacie tutaj gameplayu. Zwróćcie uwagę na to jak wielkim osiągnięciem było stworzenie rewelacyjnego klimatu tak ODBIEGAJĄCEGO od OoT, wyrażanego głównie przez design graficzny. Ciężko jest mi wyrazić zachwyt nad pracą ludzi zajmujących się grafiką koncepcyjną, jak dla mnie jest to jedna z takich gier, gdzie człowiek poważnie zastanawia się nad używaniem pompatycznych sformułowań pokroju "dzieło sztuki". I, niech trafi mnie szlag jeżeli jest inaczej, Midna jest świetna. Midna powoduje że niecierpliwie wyczekiwałem kolejnych cutscenek =). Właśnie takie elementy, cała otoczka wokół przypominającego OoT gameplay'u spowodowała że moim zdaniem Twilight Princess to najlepsza Zelda w jaką grałem. Period.
Nie jestem przekonany co do tego, czy powinieneś przyznawać się do takich akcji na forum. Jeżeli chcesz zagrać w TP, polecam raz powiedzieć rodzicom, że wolisz zamiast modernizacji komputera konsolę i grę. Mniej kłopotów, większa satysfakcja.
Pozdrawiam.
Storms pisze:Teraz o samym gameplayu. Ta gierka jest rozległa, ale myśle że nad Ocarina troszeczke dłużej należy przysiedzieć.
Wiele osób uważało, że TP jest jak na dzisiejsze czasy... za długa. Wśród hardcore'owych fanów może brzmieć dziwnie, ale prawda jest taka, że nowoczesne RPG przechodzi się w ciągu 25h. Innymi słowy, wszyscy spodziewali się gry dużo bardziej intensywnej, a nie "rozwleczonego tasiemca". Jak dla mnie TP było o połowę za krótkie (zwłaszcza ze względu na cliffhanger pod koniec, człowiek który zostawia takie zakończenie gry powinien być skazany przez siły mundurowe UNICEF za łamanie praw dziecka >.<), ale musimy pamiętać o tym, że Nintendo robi gry nie tylko dla fanboyów, ale także dla zwykłego szarego zjadacza chleba, dla którego długość Minish Capa jest w sam raz.
Storms pisze:Powierzchnia pola Hyrule i ogólnej krainy to chyba to co na pewno przewyższa Ocarine.
I znowu zgodzę się... i nie zgodzę. Tutaj odzywają się inni gracze, którzy bronią liniowości gry z temperamentem godnym lepszej sprawy. Dla sporej części fanów gra niebezpiecznie oddala się od pierwowzoru i zbliża się do Oblinviono-podobnego gameplaya. Jak długo nie ucierpi na tym narracja gry, jak dla mnie sprawa jest w porządku, ale w momencie kiedy zacznie się z Zeldy wycieczka krajoznawcza po Hyrule... no cóż, nie byłbym przekonany do tego.
Storms pisze:Jednak co do walki z Ganondorfem to jestem poprostu w siódmym niebie.
Jeżeli chodzi o walkę, spodziewałem się czegoś innego. Minish Cap, poza tym że był bajecznie prosty miał całkiem ciężką walkę z ostatnim bossem. Przyznam się szczerze, że potrzebowałem paru podejść żeby go skasować i analogii do tego rozwiązania oczekiwałem po TP. Niestety tutaj całość była prosta, łącznie z walką. Choć epicka, wspaniała, klimatyczna i przepełniona czystą fajnością... kończyła się po czterech minutach. Poczucie braku satysfakcji wzmaga jeszcze fakt, że Ganondorf w Wind Wakerze był... jakiś taki fajniejszy. Może nieco mniej mroczny, ale miał charakter, klimatyczne teksty
"The wind...
it is...
blowing"
Deedlith_Anthy pisze:Caly jej problem jest taki, ze za mocno stara sie byc druga Okaryna.
Moim zdaniem za bardzo się trzymacie tutaj gameplayu. Zwróćcie uwagę na to jak wielkim osiągnięciem było stworzenie rewelacyjnego klimatu tak ODBIEGAJĄCEGO od OoT, wyrażanego głównie przez design graficzny. Ciężko jest mi wyrazić zachwyt nad pracą ludzi zajmujących się grafiką koncepcyjną, jak dla mnie jest to jedna z takich gier, gdzie człowiek poważnie zastanawia się nad używaniem pompatycznych sformułowań pokroju "dzieło sztuki". I, niech trafi mnie szlag jeżeli jest inaczej, Midna jest świetna. Midna powoduje że niecierpliwie wyczekiwałem kolejnych cutscenek =). Właśnie takie elementy, cała otoczka wokół przypominającego OoT gameplay'u spowodowała że moim zdaniem Twilight Princess to najlepsza Zelda w jaką grałem. Period.
TP również mi sie spodobał lecz już mi nie działa bo cóż mam Chip xeno gc więc użyłem go ale pirat to piart i już niedziała.
Nie jestem przekonany co do tego, czy powinieneś przyznawać się do takich akcji na forum. Jeżeli chcesz zagrać w TP, polecam raz powiedzieć rodzicom, że wolisz zamiast modernizacji komputera konsolę i grę. Mniej kłopotów, większa satysfakcja.
Pozdrawiam.
Well I'm back
Yes I'm back
Well I'm back in black!
Yes I'm back
Well I'm back in black!
- Deedlith_Anthy
- Szlachetny Hylianin
- Posty: 868
- Rejestracja: 23 listopada 06, 21:18
- Lokalizacja: Silent Hill.
Hm, dzielo sztuki...Mnie wlasnie ta Zelda nie porwala jak BOSKIE Shadow of the Colossus, piekny, choc patetyczny MGS3, jak magiczna Okaryna z GENIALNA sciezka dzwiekowa.
Midna nie jest zla, ale jakos nie wciagnela mnie. Ot, takie sobie zUe tsundere w komicznej postaci.
TP jest fajna, ale czegos jej brakuje, zeby mnie wciagnela w siebie. Myslalam, ze bedzie mi serce walic podczas grania w nia. Nic podobnego, siedze i gram obojetnie.
Ale nie moge tez powiedziec, ze jestem zawiedziona...
Midna nie jest zla, ale jakos nie wciagnela mnie. Ot, takie sobie zUe tsundere w komicznej postaci.
TP jest fajna, ale czegos jej brakuje, zeby mnie wciagnela w siebie. Myslalam, ze bedzie mi serce walic podczas grania w nia. Nic podobnego, siedze i gram obojetnie.
Ale nie moge tez powiedziec, ze jestem zawiedziona...
She's got everything I need, pharmacy keys
Styl gry to coś, czego raczej liczbami wyrazić się nie da. Kiedy grałem w TP, skakałem ze szczęścia, natomiast z perspektywy czasu muszę także stwierdzić że Ocarina zajęłaby u mnie dość odległe stanowisko jeżeli chodzi o Zeldy. Dużo wyżej cenię sobie zarówno WW jak i Majora's Mask (która to byłoby zupełnie na szczycie gdyby nie zaporowy poziom trudności jak na moment w którym zacząłem grać)
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Well I'm back
Yes I'm back
Well I'm back in black!
Yes I'm back
Well I'm back in black!
- Deedlith_Anthy
- Szlachetny Hylianin
- Posty: 868
- Rejestracja: 23 listopada 06, 21:18
- Lokalizacja: Silent Hill.
- MasterLink
- Administrator
- Posty: 2774
- Rejestracja: 20 lutego 07, 23:46
- Lokalizacja: Outer Hyrule
- Kontaktowanie:
Co do TP to autorzy mówili jeszcze przed premierą, że gra będzie podobna do OoT więc stwierdzenie że "TP stara się być drugą OoT" nie jest zbyt trafne, bo to był zamysł autorów. Ale niestety TP tak bardzo nie stara się być OoT. Posiada kilka różniących ją elementów: mroczniejszy klimat, gra wilkiem (wprowadza nowość do serii i raczej nie zobaczymy tego w następnych Zeldach), walki podczas jazdy na Eponie, jak dotąd nie można było śmigać mieczem podczas jazdy, noi cały combat-system. Do tego dochodzi jeszcze sterowanie (mowa tu o wersji na Wii) i całe otocznie gry, niby odwiedzamy podobne/te same miejsca, ale jednak czuć, że są inne/odrębne od tych z OoT.
"Mogę powiedzieć"
To fakt, że TP nie jest tak rewolucyjna jak niegdyś OoT, ale jest jej godna. Dla mnie jest lepsza (może nie o całe "lata świetlne" ale po prostu - trochę lepsza) od OoT. Tak samo jak WW. I jeszcze jedno LA wraca u mnie na równi z WW LA było moją pierwszą grą z serii Zelda więc coś się jej należy. Noi zakończenie LA ahhhh....!
Miyamoto z ekipą już do Ciebie jadą
anmarolka pisze:Możemy powiedzieć że TP jak na dzisiejsze czasy jest super ale
"Mogę powiedzieć"
To fakt, że TP nie jest tak rewolucyjna jak niegdyś OoT, ale jest jej godna. Dla mnie jest lepsza (może nie o całe "lata świetlne" ale po prostu - trochę lepsza) od OoT. Tak samo jak WW. I jeszcze jedno LA wraca u mnie na równi z WW LA było moją pierwszą grą z serii Zelda więc coś się jej należy. Noi zakończenie LA ahhhh....!
Kruppol pisze:TP również mi sie spodobał lecz już mi nie działa bo cóż mam Chip xeno gc więc użyłem go ale pirat to piart i już niedziała.
Miyamoto z ekipą już do Ciebie jadą
Ostatnio zmieniony 10 marca 09, 23:50 przez MasterLink, łącznie zmieniany 2 razy.
“Whe̷n̶e͡ver̡ there͞ is a me͡ȩtįn͟g, ̕a ͘p̷ar̴ti͢ng҉ ͠sh̷all folĺow. But ̵th͘at pa͠r̀t͟i̕ng ҉n̛eed̡s ͟ņo͝t last̕ ́fo̧r̛ev͘eŗ. ͜
͞ ̛W̢het̕he͟ŗ a̕ ́p̴ar͡t̴i̴ng͡ bé f͢ore̴v͜e͘r͟ ̶or͝ ̧mere͡l̕ý ̡for ͜a sho͟r͡t wh͞il̶e.͜.̧. t͝h̕at̴ i̵s ưp̛ ͡to҉ y҉óu.”͟
- Deedlith_Anthy
- Szlachetny Hylianin
- Posty: 868
- Rejestracja: 23 listopada 06, 21:18
- Lokalizacja: Silent Hill.
MasterLink- jak nie jest sluszna, jak wlasnie potwierdzasz, ze TP ma byc nowa Okaryna?
Ja tu nie widze zadnej sprzecznosci, co najwyzej stwierdzenie, ze bylo to calkowicie zamierzone.
I tak myslalam- obiektywnie TP jest lepsza od OoT- lepsza grafika, fabula, postacie(Link ma cos na ksztalt charakteru, jak sie mocno przyjrzec! :O). Wszystko lepsze, ale dla mnie, osoby, ktora grala w OoT...to juz nie to samo.
Gra jest swietna, ale nie poraza mnie i to jest jej/moj problem.
Inna sprawa, ze przez pol roku gralam w cala mase Najwiekszych Hitow Konsolowych EVER i mam troche inne spojrzenie niz kiedys....
Ja tu nie widze zadnej sprzecznosci, co najwyzej stwierdzenie, ze bylo to calkowicie zamierzone.
I tak myslalam- obiektywnie TP jest lepsza od OoT- lepsza grafika, fabula, postacie(Link ma cos na ksztalt charakteru, jak sie mocno przyjrzec! :O). Wszystko lepsze, ale dla mnie, osoby, ktora grala w OoT...to juz nie to samo.
Gra jest swietna, ale nie poraza mnie i to jest jej/moj problem.
Inna sprawa, ze przez pol roku gralam w cala mase Najwiekszych Hitow Konsolowych EVER i mam troche inne spojrzenie niz kiedys....
- MasterLink
- Administrator
- Posty: 2774
- Rejestracja: 20 lutego 07, 23:46
- Lokalizacja: Outer Hyrule
- Kontaktowanie:
Deedlith_Anthy pisze:MasterLink- jak nie jest sluszna, jak wlasnie potwierdzasz, ze TP ma byc nowa Okaryna?
Może jakoś źle to przedstawiłem, TP nie stara się być do końca drugą OoT którą miała być - ponieważ obie gry różnią się od siebie - posiadają inny klimat, inną historię. Po zagraniu w TP nie czuje się, że gra się w OoT lecz w zupełnie inną grę. Obie gry powodują inne odczucia.
“Whe̷n̶e͡ver̡ there͞ is a me͡ȩtįn͟g, ̕a ͘p̷ar̴ti͢ng҉ ͠sh̷all folĺow. But ̵th͘at pa͠r̀t͟i̕ng ҉n̛eed̡s ͟ņo͝t last̕ ́fo̧r̛ev͘eŗ. ͜
͞ ̛W̢het̕he͟ŗ a̕ ́p̴ar͡t̴i̴ng͡ bé f͢ore̴v͜e͘r͟ ̶or͝ ̧mere͡l̕ý ̡for ͜a sho͟r͡t wh͞il̶e.͜.̧. t͝h̕at̴ i̵s ưp̛ ͡to҉ y҉óu.”͟
- Deedlith_Anthy
- Szlachetny Hylianin
- Posty: 868
- Rejestracja: 23 listopada 06, 21:18
- Lokalizacja: Silent Hill.
Podekscytowany odpakowałem folię, przejrzałem instrukcję, płytę i włożyłem do napędu. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to lekko rozmazana grafika, o jaskrawych i matowych kolorach. Brak hd. Tego mi brakowało.
Z ps3 przerzuciłem się na Wii. I w końcu poczułem, że gram w grę
Pokonałem pierwszego bossa, w Faron woods, nawet moja młodsza siostra zainteresowała się Zeldą. Jutro odwiedzi mnie znajomy z dzieciństwa, z którym pykałem w OoT.
Bardzo podoba mi się koncepcja i te dziwne wyrazy twarzy, ciężki klimat, który nie próbuje być ciekawy, tylko nim jest. Dziwie wyglądające potwory, ludzie, wszystko to mnie bardzo zadziwia. Przyzwyczajony byłem tylko do standardów n64. Wszystko zostało świetnie zaprojektowane. Muzyka, która leci w tle jest też dobra. Nie mogę się doczekać tego rytmu.
Natomiast Wilkiem gra mi się średnio. Podoba mi się jego wygląd, zachowanie, ataki ale aż tak mnie nie zainteresował. Bardziej wolę przemierzać dróżki Eponą, której towarzyszą świetne efekty. Początek gry pozytywnie mnie rozśmieszył, incydent z tą "kozą", która uciekła a ja ją musiałem złapać. Zdziwiła mnie śmierć mieszkańców tuż po uwzględnionym samouczku.
Jedyna gra, do której zasiadłem po kolacji na 3 godzinki. Reszta jak wspominałem przynudza mnie. Metro, Gta, Killzone, God od war. Ewentualnie mogę pograć w PoPa z Eliką.
Może ja naprawdę jestem fanem TLoZ.
Z ps3 przerzuciłem się na Wii. I w końcu poczułem, że gram w grę
Pokonałem pierwszego bossa, w Faron woods, nawet moja młodsza siostra zainteresowała się Zeldą. Jutro odwiedzi mnie znajomy z dzieciństwa, z którym pykałem w OoT.
Bardzo podoba mi się koncepcja i te dziwne wyrazy twarzy, ciężki klimat, który nie próbuje być ciekawy, tylko nim jest. Dziwie wyglądające potwory, ludzie, wszystko to mnie bardzo zadziwia. Przyzwyczajony byłem tylko do standardów n64. Wszystko zostało świetnie zaprojektowane. Muzyka, która leci w tle jest też dobra. Nie mogę się doczekać tego rytmu.
Natomiast Wilkiem gra mi się średnio. Podoba mi się jego wygląd, zachowanie, ataki ale aż tak mnie nie zainteresował. Bardziej wolę przemierzać dróżki Eponą, której towarzyszą świetne efekty. Początek gry pozytywnie mnie rozśmieszył, incydent z tą "kozą", która uciekła a ja ją musiałem złapać. Zdziwiła mnie śmierć mieszkańców tuż po uwzględnionym samouczku.
Jedyna gra, do której zasiadłem po kolacji na 3 godzinki. Reszta jak wspominałem przynudza mnie. Metro, Gta, Killzone, God od war. Ewentualnie mogę pograć w PoPa z Eliką.
Może ja naprawdę jestem fanem TLoZ.
Ja miałem dość podobną historię. Grałem na Xboxie, później na Xboxie 360, ale te gry były strasznie nudne i banalnie łatwe. Trzy lata temu sprzedałem Kinecta (największa pomyłka elektronicznej rozrywki pomijając Dance Centrale) i kupiłem sobie Wii. Oczy trochę bolały na początku, ale szybko zacząłem grać w TP po kilka godzin dziennie i się przyzwyczaiłem. Podczas grania w Twilight poczułem się jak wtedy, gdy grałem w jedynkę Ninja Gaiden na Xboxie. Gra powinna być grą, a nie czymś tak żenującym jak współczesne produkcje. Żyjąc w czasach naciskania jednego guzika, każda Zelda to perełka
Wróć do „Legend of Zelda: Twilight Princess”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości