Bokurano.
Jestem w srodku tej serii i juz moge ja polecic. Jest to historia w stylu Evangeliona - nastolatkowie z problemami psychicznymi plus mechy(tu zepchniete jeszcze bardziej na bok).
Cena, jaka placa za przymusowe prowadzenie mecha sprawia,ze ta seria rozni sie podejsciem od Evangeliona (SPOILER do 4-tego odcinka Bokurano):
Evangelion pokazywal nam dochodzenie do wniosku "zycie jest wiele warte" przez emo nastolatka, tutaj bohaterowie musza poradzic sobie ze swoim zyciem w obliczu bliskiej smierci, gdyz prowadzenie mecha zabija ich.Tak, kazdy z bohaterow poprowadzi mecha...a potem umrze.
W obliczu takiej sytuacji wazne jest, co ludzie zrobia ze swoim zyciem, jak wykorzystaja czas.
Nie powiedzialabym, zeby ta seria byla na rowni z Eva(watek "medialno-cywilny", czyli co sie dzieje z krajem, gdy szaleja po nim mechy jest dosc nudny), ale niewiele jej brakuje do tego legendarnego serialu. Gdyby tylko akcja nie zwalniala miejscami, aby bylo to "przepisowe" 26 epow...
Jak wspomnialam, pilotow jest pietnascie, wiec predzej czy pozniej kazdy znajdzie kogos, czyja historia go poruszy. Na mnie najwieksze wrazenie zrobil odcinek 15-nasty, a zwlaszcza tekst:
Mom?What are you doing cutting your wrists, and not the sweet bean jelly?
Chociaz caly ten epizod zabija jakims poczuciem beznadziei(na szczescie dla bohatera i jego rodziny-pozniej jest lepiej).
Polecam kazdemu serie, kogo ciagnie do dramatow i obyczajowek, bo otoczka mechowo-fantastyczna tak naprawde sluzy przedstawieniu realnych problemow. Perelka, ktora niestety zostala stlamszona przez nadmiar prawdziwie smutnych, mrocznych i zOMG!!!REALNYCH!! dhramatow-gniotow pokroju Elfen Lied.
Bokurano od tego typu pozycji jest trudniejsze(choc nie powiedzialabym, zeby bylo to BARDZO trudne dzielo), bo w koncu wielu osobom bedzie trudniej sie ulitowac i zastanowic nad losem zwyklej(zwyklego), niekoniecznie kosmicznie pieknej (pieknego) nastolatki/a niz kawaii moe bloba.
Choc z drugiej strony.. innych ta seria moze naprawde poruszyc, wlasnie dlatego, ze problemy sa realne i nietrudno wczuc sie w postacie(naprawde poruszyly mnie losy Chizu i Yosuke, paradoksalnie polubilam Juna Ushiro od pierwszego odcinka, wzruszyla mnie slodko-gorzka wiez Anko i Kanjiego )
Warto dac tej serii szanse i nie oceniac po zwyklej kresce, zwlaszcza jesli ktos ceni w NGE postacie, a nie mechy.
Ach, i zapomnialabym- opening "Uninstall" jest boski i ma klase, ending "Little Bird" ma sliczny tekst, dziwnie wzruszajacy w kontekscie serii... Nawet pod tym wzgledem ta seria jest ponadprzecietna ^^