No i przeszedłem Zeldę Skyward Sword
To 3cia Zelda, którą ukończyłem po kolejno: Twilight Princess, Minish Cap. Teraz można mi SS 'prawnie' ocenić, ale najpierw co mi się spodobało, a co nie.
Po pierwsze - pierwszą Zeldą którą przeszedłem było ww. TP, dlatego też definicja 'dobrej i właściwej Zeldy' będzie zawsze dla mnie TP.
GRAFIKA
Technicznie najlepsza z wszystkich dostępnych gier na Wii, a i ogólnie dobra. Czasami wręcz zadziwia co można wyciągnąć z takiego sprzętu.
Artystycznie dobra+ i to w rozumieniu ogólnym, nie tylko jako gry, bo w tej skali jest wspaniała.
Stylowo - zastosowano ciekawe filtry, nie mające nic wspólnego z Cell Shadingiem. Wszystkie lokacje, nawet te mające uchodzić za mroczne, są ciepłe, bajkowe. Zdecydowana przewaga, jeśli nie monopol na jasne barwy. We własnym odczuciu - styl nie dla mnie, ale jak najbardziej skceptowalny i miły dla oka.
ŚWIAT
Samo niebo, o ile na początku sprawia wrażenie rozległego, później w praktyce okazuje się niewielkie. Skyloft może nie jest aż taki pusty jak wcześniej wspominano, ale gdyby nie ciepłe kolorki, to rzeczywiście czulibyśmy się samotni.
Cały świat gry także nie jest ogromny, a i też nie jakiś niesamowity. W ostatecznym odczuciu - połowa tego z Twilight Princess.
Projekty poziomów - genialne jeśli chodzi o grę i tu właśnie jest problem, bo to ma być Zelda z niesamowitym, tajemniczym światem, a nie gra w stylu Super Mario, do którego niestety tutaj bliżej. Choć trzeba przyznać, że jeśli chodzi o niektóre lokacje, to w połączeniu z, jak podejrzewam ogólnym kształtem, jakim jest SS, sprawdza się to.
POSTACIE, PRZECIWNICY, WSZELKIE INNE 'OSOBOWOŚCI'
Idealnie dobrane i spasowane do świata, w którym istnieją.
Główni bohaterowie - ciężko o takich mówić, jeśli chodzi o Zeldę. Raczej drugoplanowi - wyraźni, ciekawi.
Mieszkańcy danych krain - w porównaniu do TP powiedzmy, że równy poziom, tyle że jest ich mniej.
Przeciwnicy - ciekawi, ale niezbyt wymagający, wyjmując bossów. Sami bossowie zaś całkiem dobrzy, szczególnie ten złoty

z wieloma mieczami no i oczywiście epickim Ghirahim'em.
DŹWIĘK, MUZYKA
Orkiestra jest, ale to dziwne, że pomimo jej udziału bardziej zapadły mi w pamięć motywy z TP. Tak, to prawda, ogólnie większość melodyjek midi (momentami nie do uwierzenia, że to midi) z TP podobała mi się bardziej niż muzyka z SS. Jest jednak parę kawałków, na czele z kawałkiem podczas walki z Ghirahim'em, które mogą zapaść w pamięć.
Dźwięki i krótkie melodyjki - w znacznej części większości znane i lekko zmienione instrumentalnie. W ogólnym odczuciu i wpasowaniu do klimatu - świetne.
GAMEPLAY
Typowy dla Zeldy - zdobywamy znane z poprzednich części przedmioty. Nie grałem w tyle Zeld aby stwierdzić, czy wszystkie wystąpiły wcześniej, ale w stosunku do TP i MC, ale w 70% je znamy. Danych przedmiotów używamy w różnoraki sposób - tu akurat duży plus, gdyż, jakby to ująć - czas życia danego przedmiotu nie ogranicza się dla danej lokacji, ale jest on on użyteczny przez cały czas gry.
Ta część Zeldy do ciężkich nie należy, twórcy zadbali o częste savy, nawet to ekranie 'Game Over' nie wracamy do ostatniego save'a, tylko do kluczowego momentu przed zginięciem. Całość została rozplanowana tak, aby czas dotarcia praktycznie do każdego miejsca w grze był możliwie mały - najwięcej zajmuje chyba lot ptaszyskiem. Także przeciwnicy nie są specjalnie wymagający, tak już już wcześniej wspomniałem, wyjmując pewnych bossów - albo wszytkich pod rząd - dopiero za 5tym razem się udało.
ZELDA JAKO NASTĘPNA 'pełnoprawna konsolowa' ZELDA
Gra najprawdopodobniej miała być taka jaka właśnie jest. Osobiście mam wrażenie, albo i przekonanie że Nintendo postawiło sobie wyzwanie typu 'ta część ma być bardzo dobrą grą, ma także być dobrą Zeldą, coś w stylu WW przed TP, ale jednocześnie nie może być grą idealną, czyli powinna być nieco słabsza od TP i 'obcięta' pod pewnymi względami. Jak najbardziej powinna właśnie być ciepła, miła dla oka, lekka, nie powinna mówić o rzeczach poważnych, ani też przesadnie zachwycać (mieć dużo magii)'.
Czyli innymi słowy jeśli Nintendo postawiło sobie za cel zrobienie Zeldy nienajlepszej, po której następna Zelda, która powinna być być w stylu TP, wywierać ogromne wrażenie i przytłaczać magią (na już następną konsolę Wii U), ale jednocześnie będącą świetną grą, to N wzorowo (moje ukłony i szacunek) wywiązało się z zadania.
O to właściwie chodzi , by seria trzymała poziom - każda następna część nie może być coraz to lepsza, gdyż to praktycznie niemożliwe do zrealizowania. Wydaje się więc, ze Nintendo znalazło właściwe rozwiązanie - zrobiło dobrą Zeldę i świetną grę.
OCENY:
JAKO OSOBNA GRA, ALE RÓWNIEŻ W ASPEKCIE POPRZEDNIEGO AKAPITU:
Grafika 10/10
Świat 10/10
Postacie, przeciwnicy... 9/10
Muzyka, dźwięk 9,5/10
Gameplay 10/10
-------------------------
Ogólnie 10/10
JAKO NASTĘPNA ZELDA, W BEZWZGLĘDNYM PORÓWNANIU DO CZĘŚCI POPRZEDNICH:
Grafika 7,5/10
Świat 7/10
Postacie, przeciwnicy 8/10
Muzyka, dźwięk 8,5/10
Gameplay 7,5/10
-------------------------
Ogólnie 7,5/10
PODSUMOWANIE
The Legend of Zelda: Syward Sword jest grą bardzo dobrą, długą - w moim przypadku 48h dla wątku głównego z zbieraniem przy okazji tego co po drodze można uzbierać + około 10h na dozbieranie reszty rzeczy + 5h dodatkowe małe wątki. Czyli conajmniej 65h przedniej zabawy.
Jednocześnie nie mogę się oprzeć przekonaniu, że ta WŁAŚCIWA ZELDA, na którą sam czekam będzie właśnie tą na następną konsolę Nintendo, przy czym Skyward Sword jest dokładnie tym czym miało być
