Braki w Zeldzie

W końcu Legend of Zelda to nie tylko gry ;)

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Deedlith_Anthy
Szlachetny Hylianin
Szlachetny Hylianin
Posty: 868
Rejestracja: 23 listopada 06, 21:18
Lokalizacja: Silent Hill.

Postautor: Deedlith_Anthy » 17 maja 08, 22:16

Mirveka pisze:Fabuła Legend of Zelda jest rozwinięta, ale na sposób Zeldy, rzecz jasna.
Temat: "Jestem odrodzonym bohaterem i wyruszam ratować Hyrule" to nie wada, ale zaleta gry! Cała opowieść zgadza się ze wszystkimi wyznacznikami opowieści heroicznej (bohater walczy o przywrócenie porządku/zapobiegnięciu złu, podczas wędrówki staje się silniejszy, odradza się i pokonuje zło, w nagrodę zaś zdobywa miłość i wieczną pamięć) i tak powinno zostać. Fabuła owszem - jest liniowa, ale nigdy mi to nie przeszkadzało, możliwość wyboru rozwaliłaby cała historię i odebrała jej zaplanowaną heroiczność.
Postacie są według mnie najmocniejszą stroną Legend of Zelda. Sheik, Midna i Kafei to był prawdziwy majstersztyk! (a w szczególności Midna)

Mi jednak ta prostota fabuły przeszkadza. Postaci tych napewno bym nie nazwała majsterszykiem, zresztą mam opory nawet jeżeli chodzi o Clouda z FFVII, żeby nazywać go majsterszykiem, a co dopiero postacie, które nawet w 1/4 nie są tak rozbudowane, jak on.
Na temat Midny mogę tylko powiedzieć, że jest przeładowana motywami i atrybutami, bo więcej jej nie znam. Jednak nie sądze, żeby była ona czymś więcej niż sympatyczną/zabawną maskotką gry. Napewno żadnej głębi czy wiarygodności psychicznej nie ma.
Sheik-ok, tą postać bardzo lubię,ale jej siłą był klimat, jaki był wokół niej wytworzony. Ponownie, rozbudowanie postaci Sheika w jednym zdaniu można określić. Zelda zamienia sie w chłopakopodobne stworzenie, aby Ganon jej nie złapał i aby wspierać Linka. Podąża za bohaterem i uczy go melodii.
Kafei-ponownie, lubiana przeze mnie postać...Ale sorry, majsterszyk? Ok, jego i Anju sidequest był bardzo klimatyczny i fajny, ale postać sama w sobie...
No opiszmy to krótko: fioletowowłosy bishonen ma wziąść ślub ze swoją ukochaną, ale bebe SkullKid zamienia go w dzieciaka, toteż chłopak wstydzi sie do niej pójść i wysyła listy jedynie.Stracił również maskę, dobry Link mu pomaga i mamy happy end.
Ok, jak na Zeldę-postacie z MM były STRASZNIE rozbudowane. Ale porównać to do gier z prawdziwymi fabułami....wypada blado. Nie wiem, czy już postacie z Soul Calibura nie mają większej głębi ze swoimi opisami kilkuakapitowymi, niż te z Zeldy.
She's got everything I need, pharmacy keys

Awatar użytkownika
MasterLink
Administrator
Administrator
Posty: 2774
Rejestracja: 20 lutego 07, 23:46
Lokalizacja: Outer Hyrule
Kontaktowanie:

Postautor: MasterLink » 17 maja 08, 22:41

Wg mnie fabuła w Zeldach (a przynajmniej w niektórych częściach TP, WW, OoT, MM) nie jest ani za skomplikowana i ani też nie za prosta - jest w sam raz. Zelda nie potrzebuje jakiejś skomplikowanej fabuły (jak np. MGS itp.) żeby być jedną z najlepszych serii gier.

PS: I wg mnie fabuła jest mocną stroną serii.
Obrazek
“Whe̷n̶e͡ver̡ there͞ is a me͡ȩtįn͟g, ̕a ͘p̷ar̴ti͢ng҉ ͠sh̷all folĺow. But ̵th͘at pa͠r̀t͟i̕ng ҉n̛eed̡s ͟ņo͝t last̕ ́fo̧r̛ev͘eŗ. ͜
͞ ̛W̢het̕he͟ŗ a̕ ́p̴ar͡t̴i̴ng͡ bé f͢ore̴v͜e͘r͟ ̶or͝ ̧mere͡l̕ý ̡for ͜a sho͟r͡t wh͞il̶e.͜.̧. t͝h̕at̴ i̵s ưp̛ ͡to҉ y҉óu.”͟

Awatar użytkownika
Wertyp
Zora
Zora
Posty: 595
Rejestracja: 9 stycznia 07, 18:25
Lokalizacja: Podkarpacie

Postautor: Wertyp » 17 maja 08, 23:17

Fabuła w Zeldach jest piękna. Na swój własny, oryginalny sposób. Powiem tak: można spojrzeć na serię okiem sceptyka i nie dojrzeć tam nic więcej, jak po prostu banalną walkę dobra ze złem, opowieść o bohaterze i jego wrogu, wcieleniu zła. Można w ten sposób zrazić się do serii. Ale czy aby na pewno powinniśmy to robić? Nie, bo podczas grania naprawdę trudno to zauważyć! Podobnie jest z Gwiezdnymi Wojnami - czasami zastanawiam się, jak taka historyjka o walce dobra ze złem zawróciła milionom ludzi (w tym mnie) w głowach. Skąd tylu fanatyków, skoro to taka banalna opowiastka? Odpowiedź brzmi "uniwersum".
Tak jak w przypadku Star Wars, Zelda zachwyca wspaniałym uniwersum, łatwo wczuć się w klimat, poczuć tą magię pięknej krainy Hyrule, lekko psychodelicznej Terminy, tudzież Wielkiego Morza w Wind Wakerze. Ta seria potrafi zawładnąć człowiekiem ze względu chociażby na rasy zamieszkujące światy, które przemierza Link - o Goronach czy Zorach bardzo trudno zapomnieć. Ratowanie księżniczki w tak pięknych klimatach to coś po prostu wspaniałego, trudno wtedy zaprzątać sobie głowę banalnością fabuły.
Nie zapominajmy też, że od czasu do czasu pojawiają się gry spod znaku Zelda, które wrzucają coś nowego, odbiegają od schematu. Mowa tu oczywiście o genialnym zakończeniu LA, mrocznym TP i... WW, który wzbudził we mnie zachwyt scenariuszem. Wind Wakerowska historia przypominała mi greckie mity, wprowadzenie do gry robiło niesamowite wrażenie, a zakończenie... Czekolada, karmel i orzeszki (czyli Snickers™). Wcisnęło mnie w fotel, w końcówce Wind Wakera padło mnóstwo świetnych tekstów, cytatów, których nigdy nie zapomnę. Zdziwiło mnie też, że zakończenie było dość brutalne, jak na grę z tak kolorową oprawą graficzną (oczywiście grafika w WW jest gigantyczną zaletą gry :) ). Osobiście polecam grę wszystkim niedowiarkom ;)
Zabrakło mi pomysłu na jakieś rozsądne podsumowanie tego chaotycznego tekstu, więc powiem krótko - fabuła w Zeldach jest piękna, żeby się jej czepiać, trzeba być prawdziwym sceptykiem, poszukiwaczem dziury w całym. Wiem, nie znajdujemy tam takich głębi, portretów psychologicznych postaci jak w Final Fantasy, ale pytanie brzmi - co z tego, skoro podczas zagłębiania się w Zeldowskie uniwersum i rozkoszowania się grą w ogóle tych braków nie zauważamy? Nintendo dokonało wielkiego wyczynu, z opowieści o ratowaniu księżniczki tworząc serię epickich gier.
~Burn the land and boil the sea
You can't take the sky from me~

Awatar użytkownika
MasterLink
Administrator
Administrator
Posty: 2774
Rejestracja: 20 lutego 07, 23:46
Lokalizacja: Outer Hyrule
Kontaktowanie:

Postautor: MasterLink » 17 maja 08, 23:26

Podpisuję się pod powyższym postem :)
Obrazek

“Whe̷n̶e͡ver̡ there͞ is a me͡ȩtįn͟g, ̕a ͘p̷ar̴ti͢ng҉ ͠sh̷all folĺow. But ̵th͘at pa͠r̀t͟i̕ng ҉n̛eed̡s ͟ņo͝t last̕ ́fo̧r̛ev͘eŗ. ͜
͞ ̛W̢het̕he͟ŗ a̕ ́p̴ar͡t̴i̴ng͡ bé f͢ore̴v͜e͘r͟ ̶or͝ ̧mere͡l̕ý ̡for ͜a sho͟r͡t wh͞il̶e.͜.̧. t͝h̕at̴ i̵s ưp̛ ͡to҉ y҉óu.”͟

Awatar użytkownika
Deedlith_Anthy
Szlachetny Hylianin
Szlachetny Hylianin
Posty: 868
Rejestracja: 23 listopada 06, 21:18
Lokalizacja: Silent Hill.

Postautor: Deedlith_Anthy » 18 maja 08, 09:15

Rzecz w tym, że JA zauważam te braki. Dlatego naprawdę lubię mangi oparte na Zeldzie.
I Zelda OoT i MM mimo całej swojej prostoty fabularnej jest moją absolutnie ukochaną grą wszech czasow, razem z FFVII.I zgadzam sie, w krainy, postacie, światy naprawde można sie wczuć. Ale jak jest fajnie, to chce sie więcej....
Postacie z Zeldy służą głównie tworzeniu odpowiedniego klimatu opowieści. Dlatego bardzo kocham MM, za ten dziwaczny klimat, za strach przed końcem i jednocześnie próba życia dalej mieszkańców Terminy-"wszyscy niedługo zginiemy, ale do tej pory-róbmy, co nasze".
Nie powiem, żeby brak bardziej rozwiniętej fabuły mnie aż tak potwornie bolał, jak to wygląda, ale musiałam odpowiedzieć na tamtego posta, bo uważam te zachwyty nad postaciami za *MOCNO* przesadzone i lekko mnie rozdrażniły, bo wyglądały po prostu na fanowski zachwyt.
Zeldy rozwijają swoje fabuły, czyli ktoś tam zauważył, że stanie w miejscu=cofanie. I bardzo dobrze, byleby jeszcze lepiej i mocniej.
Ale widzicie, ja jestem wyczulona na miałkość fabularną(nie mówię, że Zelda jest aż tak zła!), stąd zdumienie miesza sie u mnie z podziwem dla fanów Sonica, którzy oglądają kiszkowe kreskówki i anime z nim w roli głównej. Gdzieś tak na poziomie naszej "kochanej" amerykańskiej Zeldy...albo niewiele lepsze/gorsze i około 200 odcinków wszystkich "bajek" razem.
She's got everything I need, pharmacy keys


Wróć do „O Zeldzie inaczej”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości