Inspiracja kulturowe...

Artykuł pochodzi z serwisu www.swiatn.pl.
Podziękowania dla Uncle_Mroowa za udostępnienie felietonu naszemu serwisowi.

Inspiracja kulturowe w serii gier "The Legend of Zelda"



Większość społeczeństwa (i nawet nie chodzi tu o Polaków) wciąż traktuje gry wideo wyłącznie jako rozrywkę dla bogatszej młodzieży. Uważam, że jest to błędny pogląd. Gry stają się sztuką, posiadają własne znaki artystyczne, swoich przedstawicieli, gatunki i podgatunki. Jeszcze dziesięć lat temu użycie takiego stwierdzenia mogłoby się okazać hiperbolą albo co najwyżej niezbyt udanym dowcipem. Dziś jednak jest inaczej. Gry rozwijają się bowiem we współczesnych czasach szybciej niż kiedykolwiek wcześniej.

Tak jak książki czy spektakle gry dzielą się na kulturę elitarną i masową. Tytułem należącym do nurtu kultury masowej jest moim zdaniem seria Grand Theft Auto. W niej to gracz uzyskuje przyjemność jedynie przez zaspokojenie swoich najniższych instynktów, takich jak np. "pierwiastek destrukcyjny", który tkwi w każdym z nas. Jest to nic innego jak przemożna chęć obrócenia wszystkiego w pył. Nie przeczę, że być może jest to dla kogoś przyjemnym sposobem spędzaniem wolnego czasu, aczkolwiek ja dziękuję za takie gry.

Czym w takim razie są gry pochodzące z nurtu kultury elitarnej i czy w ogóle takowe istnieją? Kultura elitarna istnieje dla tych, którzy pragną przeżyć "katharsis", czyli duchowe przeżycie. Przyjemność płynąca z samego rozwalania przeciwników jest w mojej opinii domeną prostaków.

Odniesienie tej tezy do gier wideo jest dość ryzykowne. Nie chciałbym obrazić z tego miejsca żadnego miłośnika GTA, ale tak, Wasza gra tu nie pasuje w żadnym wypadku.

Moim zdaniem (i można się ze mną nie zgodzić) dwiema podstawowymi seriami, które można by zaliczyć do nurtu kultury elitarnej to „Final Fantasy” i właśnie „The Legend of Zelda”.

Chciałbym Wam dziś przedstawić niektóre znaki artystyczne zastosowane w tej drugiej serii.

-Zacznijmy od oczywistych odniesień do chrześcijańskiej kultury średniowiecza. Pierwszym i dosyć oczywistym odniesieniem jest postać Gannona. W średniowieczu i wczesnym odrodzeniu diabła wyobrażano sobie jako rogatego potwora z głową świni i kopytami zamiast nóg. Często przedstawiany był z wielką, czerwoną peleryną. Niemal identycznie jak Gannon w grze.

-Wiemy zatem już, że synonimem zła i Szatana jest właśnie wspomniany Gannon. Spróbujmy zatem znaleźć przeciwwagę - Boga. Pozornie nie znajdujemy go, jednak okazuje się, że tylko pozornie.

-Trójmoc (Triforce) - najważniejszy artefakt w grze to trzy trójkąty nałożone na siebie tak, aby same w sobie utworzyły trójkąt. Często przedstawiany jest w kole, z którego wychodzą promienie.

Co ciekawe, w kulturze średniowiecza również znaleźć można pewien trójkąt, często wpisywany w koło otoczone promieniami. Nazywany jest on Okiem Opatrzności Bożej.



-Na powyższej grafice widać, że jeśli byśmy z Oka Opatrzności Bożej usunęli całe oko, uzyskalibyśmy Triforce.

-Jak wiemy trzy kawałki trójmocy symbolizują trzy cnoty, wszystkie do złudzenia przypominające trzy podstawowe cnoty pobożności w średniowieczu:

Męstwo Chrystusowe

*

Siła Janowa (Chrzciciela)

*

Roztropność Maryjna


-Czy to oznacza, że Zelda jest Alegorią Marii, a Link Chrystusa? Niezupełnie. Uważam, że Shigeru Miyamoto tworząc postać Zeldy inspirował się średniowiecznym wizerunkiem Matki Bożej. Myślę jednak, że tworząc postać Linka japoński twórca wzorował się na postaci pewnego banity, którego sława była znana wpierw w Sherwood, potem w całej Anglii, by wreszcie obejść cały świat. Strój wyraźnie by na to wskazywał (chyba nie muszę wskazywać palcem).

-Trójca bogiń może również być odwołaniem do Trójcy świętej (Bóg Ojciec, Syn i Duch Święty).



-Co ciekawe, Trójmoc był, jest i będzie jednym z podstawowych znaków w długiej Historii Japonii. Był on godłem klanu Hojo i tu również możemy doszukiwać się jego rodowodu w grze.

Poniżej macie różne wersje Trójmocy wzięte z japońskiej kultury:



-Teraz mały akcent słowiański: Jak będzie po rosyjsku góra? Gora. A jak będzie góral czy mieszkaniec gór? Goron.

-Idąc dalej tą ścieżką, Przywódcą Goronów w grze jest Darunia. Podobne imię nosił Daruma to japońskie imię Bodhidharmy, indyjskiego buddyjskiego mnicha, który wyruszył nauczać na Wschód. To dzięki niemu mamy w Chinach Buddyzm, dzięki czemu mamy go też w Japonii. Też nazywał siebie Buddą (Budda to w buddyzmie nie tyle założyciel, co tytuł, jak na przykład w chrześcijańskie święty). Przedstawiany był jako nieco otyły, masywny mężczyzna ze srogim spojrzeniem i dziwnym ułożeniem włosów.



-Polecam przejrzeć figurki słowiańskich bożków i porównać je do niektórych bossów (Szczególnie w Majora's Mask)

-Kokiri występują również w japońskiej Mitologii. Bardziej dosłownie przedstawił je Hayao Miyazaki w filmie "Księżniczka Mononoke". Były to małe opiekuńcze duszki lasu, które opiekowały się drzewami i zbłąkanymi podróżnikami.

-Motyw Wróżki pochodzi z "Piotrusia Pana". W wyglądzie głównego bohatera zarówno gry jak i książki możemy dopatrywać podobieństw i domniemanej inspiracji.

Jak widzicie odniesień jest całe mnóstwo. Ja wymieniłem tylko niektóre z nich. Mam nadzieję, że po tym artykule nie macie wątpliwości, co do tego, że Shigeru Miyamoto jest artystą. Sądzę, że można by nawet na ten temat napisać całkiem niezłą pracę magisterską np. z kulturoznawstwa.

Autor: Uncle_Mroowa
Komentarze
#1 | powers dnia 28/05/2007
Twoje analizy są bardzo interesujące. Muszę przyznać, iż nie doceniałem Zeldy pod względem odniesień kulturowych. OOT jest w moim rankingu grą wybitną. Zawiera ona w sobie całe pojęcie rgra elektronicznar1; i przeistacza w znakomitą formę użytkową. Ja również chciałbym widzieć w swej ukochanej grze przedmurze kultury elitarnej. A jednak , jeśli spróbujemy spojrzeć na tą elitarność intersubiektywnie, odnajdziemy tu raczej baśń pokroju rkróla lwar1; niż pełnokrwisty dramat Szekspira.
Przede wszystkim masowość w grach ma swój początek w innej kwestii niż ewentualne rozsmakowanie w przemocy i przez to dotyczy ona zarówno gier pokroju GTA jak i Zeldy.
Podstawową funkcją gier elektronicznych jest dawanie przyjemności grającemu. Jest oczywiste, że gdyby gracz nie odczuwał przyjemności ( bądź nie był kuszony jej obietnicą ) to nie miał by ochoty na aktywny wysiłek przechodzenia gry. Jest tak bo w przeciwieństwie do kontemplacji filmu czy lektury książki wysiłek w obcowaniu z grą stanowi również jej sens. Konieczne jest zainteresowanie gracza światem wirtualnym gry. W grach elektronicznych na poziomie fabularnym i wizualnym bardzo często uzyskuje się je po przez roztoczenie wokół gracza atmosfery niezwykłości- magiczności lub niecodzienności. Może to być historia o trójmocy i dzielnym, nieludzko- pozytywnym chłopcu, bądź też historia o narkotykach, broni i nieludzko- negatywnym złodzieju samochodów ze slumsów. Obie mają równie ambiwalentny stosunek do realizmu. Jedyne co je odróżnia to wartości moralne jakim przytakują co z elitarnością ma jeszcze niewiele wspólnego.
Podstawową funkcją sztuki elitarnej jest stawianie pytań na temat sensu życia, kultury, moralności itp. Już starożytni grecy uważali, że pełne dzieło powinno zawierać w sobie wszystkie sprzeczności, wątpliwości , rozterki i przeciwieństwa jakie towarzyszą życiu. Powinno zawierać w sobie jego DRAMAT. W przeciwnym wypadku otrzymujemy spłaszczony obraz życia. Otrzymujemy BAJKĘ, lub w najlepszym wypadku Baśń.
Zelda z całą pewnością jest pięknie podaną baśnią (jak błyskotliwie zauważasz pełną odniesień do świata, zgrabną i ciekawą) Nie zadaje jednak pytań, nie kwestionuje wartości, nie zawiera pełni emocjonalnych rozterek bohaterów. Ukazuje świat w czerni i bieli. Jest to obraz spłycony i utworzony dla potrzeb wirtualnego aparatu gry ( sam Miyamoto przyznaje, iż zawsze najistotniejsza jest dla niego grywalność i konstrukcja) Motywy postępowania Linka są równie jasne co mało interesujące.
Znacznie więcej dualizmu moralnego odnaleźć można w GTA, chodź oczywiście owy rdramatr1; nie jest zamierzeniem autorów.
GTA również nie ukazuje dramatu świata. Dramat świata w moim odbiorze objawia się po przez fakt istnienia fenomenu GTA.
Gry elektroniczne można oceniać pod względem poziomu struktury formalno- logicznej oraz tego jak dalece mogą one oddalić się od zaspokajania prostych przyjemności nie tracąc przy tym na swej grywalności. W tym sensie, zarówno Zelda jak i GTA to gry znakomicie wykonane, wymagające a zarazem wciągające ( chodź osobiście nie przepadam za GTA) Zarówno jedna jak i druga, stanowią swego rodzaju elitę wśród gier. Z kulturą elitarną natomiast mają tyle wspólnego co fifti Cent i Piotruś Pan.
To oczywiście nie jest zarzut. Osobiście jestem wrogiem kultury zbyt elitarnej ( z tego względu, iż jej elitarność staje się w pewnym momencie wartością autoteliczną- istniejącą dla siebie samej).
A jednak lubię gdy nazywa się rzeczy po imieniu. Wolę radosne bajeczki o elfach i magii niż wulgarne bajdurzenie o smutnych gangsterach z rozbitych rodzin.
I to by było na tyle co do tej relitarnościr1; .
Celowo nie roztkliwiałem się nad tematem przemocy w grach bo to temat dość obszerny. Przypomnę tylko, iż Miyamoto pytany o sukces GTA, uważał że najważniejszy jest Game Playing , a ten w GTA stoi na wysokim poziomie.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne ciekawe artykuły.
Wink
#2 | zbysheck dnia 25/05/2008
według mnie jednak opdpasowywanie Zeldy pod kulturę chrześcijańską jest trochę na wyrost, bo w końcu to gra japońska i akurat Szatana możemy uznać po prostu za demony azjatyczkie. I w sumie większość postaci ZŁYCH w popkulturze można porównać do Szatana, więc to trochę na wyrost. Mimo to artykuł ciekawy jednakowoż do FF i LoZ dodałbym jeszcze zdecydowanie Tormenta i postawił go nawet na pierwszym miejscu.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.